Siedziałam w kuchni i jadłam płatki z miodem.Ojciec właśnie zszedł na dół.
- Dzień dobry skarbie. - Powiedział,co bardzo mnie zdziwiło.
- Cześć tato. - Odparłam. - Dzisiaj pierwszy dzień w szkole,słonko.Jak wrócisz,powiedz mi jak było.
- Dobrze. - Zaśmiałam się sztucznie.Dokończyłam śniadanie i poszłam do szkoły.
*30 minut później*
Koło mojej szafki stał jakiś blondyn.Podeszłam do niego.
- Ummm... - Powiedziałam do chłopaka.
- Hę? - Zapytał spoglądając na mnie.Zarumieniłam się.
- Mógłbyś odejść? - Uśmiechnęłam się. - To moja szafka. - Pokazałam na nią.
- A,tak jasne.Proszę. - Odpowiedział. - Nara laleczko. - Zaśmiał się złośliwie i odszedł."Palant",pomyślałam.Wyciągnęłam książki.Z dala zauważyłam Louise.Podbiegłam do niej.
- Buu. - Rzekłam i przytuliłam ją.Odwróciła się,a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Chloe! - Wykrzyknęła i odwzajemniła uścisk.
Justin
- Jaki chuj. - Powiedziałem sam do siebie. - Ile można na niego czekać.
- Bieber,sorry,ale jakaś laska mnie zatrzymała,bo stałem koło jej szafki.Mówię ci beka z niej,kurwa jak nie wiem. - Odparł Willy. - Ale niezła jest.
- Tsaa,co mnie to obchodzi Mystery? - Odpowiedziałem oschle.
- To,że może być ona twoją kolejną ofiarą. - Rzekł i nagle wszedł do pomieszczenia łysy facet.
- Bieber,mam dla ciebie zlecenie. - Powiedział.Spojrzałem na niego.
- Jakie? - Zapytałem znudzony.Usiadłem na kanapie.
- Musisz zabić córkę Mouse'a. - Wytrzeszczyłem oczy.
- On ma córkę? - Wykrztusiłem.Willy spojrzał na mnie zdziwiony.
- Tak,tutaj masz jej zdjęcie i dane. - Odparł i wyszedł.Wziąłem obrazek i na niego spojrzałem.
"Chloe Mouse.18 lat.Chodzi do liceum im.Aarona.
Jej ojciec to Ronald Mouse.Sławny biznesmen."
Dalej nie chciałem czytać.Willy powiedział,że to ona dzisiaj go zatrzymała.Wziąłem kartkę i opuściłem pomieszczenie.Doczytałem,że jest zadziorna,ale i słodka.Nie ma od czterech lat matki."To musiał być dla niej cios." - Pomyślałem.
*2 godziny później.*
- Już jestem. * Wykrzyknąłem.Zaraz pojawili się Jazmyn i Jaxon.
- Justin! - Wrzasnęli i przytulili mnie.Są tacy słodcy.Gdyby wiedzieli czym się tylko zajmuję.
- Cześć skarby.Gdzie mama? - Zapytałem się ich.
- Jest w kuchni i odgrzewa ci obiad. - Odpowiedzieli.Puściłem ich i udałem się do kuchni.Na stole był już talerz."Pewnie obiad." - Pomyślałem.Usiadłem i zacząłem konsumować danie.
- Jutro będzie trzeba zacząć swoje zadanie. - Powiedziałem sam do siebie.
_______________________________________
Rozdział 1. za nami.Myślę,że się spodoba.
Wasza,
Natalia xoxo